Chrystus wskazuje źródło zła Czytając dzisiejszy fragment Ewangelii, w pierwszej chwili możemy sobie zadać pytanie: czy Chrystus jest przeciwnikiem higieny osobistej? Mycie rąk Mu się nie podoba? Owszem, w tamtych czasach ludzie nie mieli pojęcia o istnieniu chorobotwórczych bakterii ani wirusów, ale przecież Jezus z Nazaretu przyszedł z Nieba i jako Bóg z pewnością o nich wiedział. Więc o co chodzi.
Chrystusowi Panu nie chodzi o higienę. On mówi o ablucjach rytualnych, którymi Żydzi byli wręcz zniewoleni. Zwraca uwagę na to, że plącząc się w gąszczu rytuałów, nie dostrzegają tego, co najważniejsze. Zło nie wchodzi w człowieka poprzez usta, czy ręce. Zło... wychodzi z człowieka, z jego serca. I znowu - nie chodzi o mięsień pompujący krew, lecz o człowieczeństwo, o ludzkie, myślące "ego" (ja). Tylko człowiek jest zdolny kreować zło moralne, które niszczy jego samego, innych ludzi, i wkońcu cały świat. Chciwość, zazdrość, nieczystość, nienawiść, kłamstwo, złorzeczenia, złodziejstwo, gwałty, rabunki, zbrodnie, dewastacja środowiska naturalnego - to wszystko pochodzi z wnętrza człowieka. To właśnie czyni go nieczystym, ohydnym, niebezpiecznym, niszczycielskim i samoniszczącym. Boimy się zła fizycznego - czyli: eksplozji wulkanów, trzęsień ziemi, huraganów, trąb powietrznych, chorób, wypadków. Obawiamy się śmiertelnie groźnych zwierząt. To zrozumiałe. Czy jednak obawiamy się zła moralnego - zwłaszcza tego, które wydostaje się z naszego wnętrza (z naszego serca)? ks Marek Czech |